-

Shork : ...something wicked this way comes...

Latam. Odcinek 3

Na miejscu rozdzielamy się. Idę do laboratorium numer sześć. W korytarzu, znajoma pomoc kuchenna, wciska mi w dłoń karteczkę. Schadzka? Ładna jest, ale dzisiaj ostatni dzień. Nie ma co sobie serca rozpalać. Chowam kartkę do kieszeni na piersi.

W laboratorium jestem za wcześnie. Asystent profesora odrywa się niechętnie od węzła łącznościowego. Każe mi przyjść za dwadzieścia minut. Korzystam z toalety, a potem idę pożegnać Franka.
Franek jest pomocnikiem profesora historii Kleina. Klein właściwie już nie wykłada, Franek zastępuje go we wszystkim. Cztery dni temu, przy okazji nauki systemu genealogii, okazało się że jesteśmy kuzynami ze strony prababki. Nawet spotkaliśmy się kiedyś w przeszłości, to znaczy on mnie widział, bo mi oczy ledwo z betów wystawały.
Na sali wykładowej nie ma Franka, za katedrą szaleje kapitan artylerii Roman Karpiński.
Jakby był wzorzec umundurowanej, nadętej, przeświadczonej o własnej ważności pierdoły, to byłby nim właśnie kapitan artylerii Roman Karpiński, w swoim gładkim mundurze, ze świecącym srebrem jedynym orderem, wyglancowanych butach i kaburze celującej w podłogę. Wszyscy oficerowi nosili kabury przekrzywione. Z wyprostowanej nie dało rady wyjąć pistoletu, chyba, że ktoś potrafił wetknąć sobie łokieć pod pachę.
Kapitan wyżywał się na żołnierzach. Nawet nam kazał sobie salutować, ale Stary wybił mu to z głowy, wydając jedno rozporządzenie.

Wykorzystuje moje zdumienie i macha przyjaźnie, pokazując charakterystycznym gestem zwiadu, żebym poczekał.

Trochę oszołomiony siadam w ostatniej ławce i dosłuchuję wykładu do końca.

- O czym to ja...Odwet Częstochowski uważa się za najbardziej obrzydliwy czyn dwudziestego wieku. Schorowany, umierający i niespełna rozumu Hitler w akcie zemsty uderza Polskę tam gdzie bije jej serce. Mimo bezkarnego okupowania zdradzieckiej Francji, przyłączenia Belgii, Holandii i Norwegii do Rzeszy nie może nam zapomnieć klęski kampanii październikowej i w konsekwencji odzyskania Królewskich Ziem Pruskich, Ślaska. A przede wszystkim,nie może zapomnieć upokorzenia, kiedy prącą błyskawicznie do przodu pancerną armię, rzuciła na kolana, w trzech kolejnych bitwach „słaba Polska”. Rząd niemiecki, korzystając z międzynarodowego arbitrażu, domagał się wręcz możliwości płacenia kontrybucji przy zachowaniu dotychczasowych granic. Marionetkowy rząd Francji oczywiście popierał. Anglia wahała się. Dopiero Hiszpania i generał Franco przeważyli szalę. Hitler zemścił się na generale w czterdziestym czwartym. Oficjalnie przywódca junty zatruł się grzybkami, ale wszyscy wiedzą, że grzybki zbierano pod Lipskiem.
Gruchnął śmiech. Studenci wiedzieli kiedy się śmiać. Kapitan zadowolony kontynuował.

- Powiększona nagle Rzeczypospolita, z chęcią przyjmowała uchodźców z Niemiec. Tym chętniej, że byli to znani i cenieni na świecie naukowcy, jak na przykład założyciel naszego ośrodka - Joseph von Brandt. A oni ściągali najpierw rodziny, potem asystentów i innych współpracowników. I tak równolegle do centralnego, powstały prężne: Pomorski i wschodni - zwany również ukraińskim, okręgi przemysłowe. Nasz drugi, agresywny sąsiad, Rosja Sowiecka, ledwo wylizała rany po klęsce Fińskiej, a już musiała stawić czoła licznym wojskom Cesarstwa Chińskiego. Nota bene, byłem na dworze cesarza, razem z korpusem dyplomatycznym i otrzymałem od niego zabytkowy wachlarz, który zdobi gablotę na parterze, przy samym wejściu.

Tym razem sala zareagowała teatralnym westchnięciem.

- Tak więc, na swoje urodziny Hitler chciał zrobić sobie prezent i użył swojej wunderwaffe w Częstochowie. Dokumentacja wskazuje, że ładunek został dostarczony w cysternie z paliwem, jako tranzyt do Sowietów. Zapalnik chemiczny nie został wykryty przez czujniki, a psy nic nie wywąchały. Operacja była bardzo ryzykowna, uchyb zapalnika wynosił prawie dobę, a skład z bombą wjechał do kraju jako przedostatni przed niedzielną przerwą. Ale i my mieliśmy szczęście. Z powodu strajku, wagony nie wjechały do miasta. A potem bum.
Kapitan uderzył pięścią w stół.

- Resztę znacie. Uderzenie rakietowe na Poczdam. Ponad sześćset tysięcy zabitych, Berlin skażony na setki lat, w konsekwencji rozpad Rzeszy. O wojnie z Silezją sobie doczytacie, przypominam o materiałach na pojutrze.


Jestem świadkiem wzorowego pokazu ewakuacji na wypadek pożaru. Po dziesięciu sekundach, w sali jesteśmy tylko we dwójkę.

- Pan pozwoli.
Idę trochę na sztywnych nogach, jeżeli mnie nabrał, to wie za dużo. Muszę zachowywać się naturalnie.

Pokoik za salą wykładową. Pokoik Franka. Węzeł ze skórzanym, wytartym od ciągłego używania sprzęgiem. Modny, plastikowy telefon z zaklejoną tarczą. Tylko do użytku wewnętrznego. W stojakach mapy. Szafki zamknięte na klucz. Pachnie naftaliną, a może kamforą.
Karpiński podchodzi do jednej z szafek. Otwiera, chwile grzebie. Wyjmuje siwuchę i dwie, chyba nigdy nie płukane szklanki. Napełnia obie, tak na trzy palce. W końcu jesteśmy w pracy. Swoją wypija natychmiast. Jednym haustem.
Tak nie pije pierdoła. Tak nie pije pośmiewisko studentów i pierwsza oferma ośrodka. Zaczynam się porządnie bać. Podsuwa mi szklankę.

- Proszę, nikomu nie powiem. - Głos ma czysty, nie zachrypnięty, a to przecież siwucha, przynajmniej 55%.

- Nie o to chodzi, zaraz mam testy i badania krwi. Obraz będzie zafałszowany.

- Zmarnować się nie może. - Wychyla drugą bez mrugnięcia.
W myślach uspokajam oddech, z sercem idzie mi gorzej. Przysuwa sobie krzesło, siada, zachęca i mnie gestem. Kiedy nasze głowy są na tym samym poziomie pochyla się konfidencjalnie. Chucha mi prosto w twarz.

- Tak naprawdę chciałem pana przeprosić.
Wódka dezynfekuje powietrze. Przyjemnie pachnie.
- Bo dzisiaj ostatni dzień, a pan słuchał mnie, moich wykładów i na ćwiczeniach. I nic. Nawet się pan nie skrzywił. Ja wiem, że niewiele pana nauczyłem, że niewiele mogę nauczyć weterana - zwiadowcę.
W czasie kampanii październikowej nawet nie powąchałem prochu. Rozwoziłem karabiny przeciwtankowe przypadkiem... I ten medal też przypadkiem. Najlepszy kierowca w zaopatrzeniu. Syn właściciela firmy wożącej meble. Trupy widziałem tylko przy drodze. Wyglądały jak sztuczne. Jak z filmu. Raz widziałem jak sztukas zbombardował krowę. Nie wiem po co, ale krwi było za dużo, jak na jedną krowę. I dla mnie też za dużo. Po kampanii medal, że niby moje karabiny wygrały wojnę. A dla mnie to była tylko jazda, nawet o niej nie myślałem. I teraz uczę tutaj. I pan, z pańską legendą. Nie, nie. Pan się nie wzbrania. Sprawdziłem w węźle centralnym. Dwa razy. Liczby nie kłamią. Wszyscy w ośrodku wiedzą. Zrobiło mi się głupio i dlatego, w ten ostatni dzień.
Patrzy mi prosto w oczy i chyba coś znajduje.
-To co? Będzie zgoda?
Panika zniknęła nie wiadomo gdzie. Czuję wdzięczność do tego zupaka.
- Panie kapitanie, ale ja się nigdy... Ja zawsze uznaję, że jak uczą to trzeba się nauczyć. A te ćwiczenia polowe z haubicą samopowtarzalną, to zapamiętam do końca życia.
Karpiński kraśnieje aż po czarne, zrośnięte brwi.
- Dziękuje w imieniu Rzeczpospolitej.
Pozwalam mu klepnąć się po przyjacielsku w ramię. Wstaję.
- Na mnie czas panie Kapitanie. - Czekam aż wyciągnie rękę i ściskam miękką dłoń zaopatrzeniowca artylerii, który przypadkowo wygrał wojnę.

 

CDN



tagi: epika 

Shork
22 września 2017 20:59
5     2868    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

betacool @Shork
23 września 2017 10:41

Ja tam jestem zwolennikiem prozy, która zaczuna się od trzęsienia ziemi a potem napięcie wzrasta.

Dlatego myślę, że trzeci odcinek powinien być pierwszym, albo jakoś tak....

 

zaloguj się by móc komentować

Shork @Shork
23 września 2017 11:10

:-)
ja też, ja też

zaloguj się by móc komentować

chlor @Shork
24 września 2017 00:07

No, tego, panie.. Weżmy dwa zdania: "Czuję wdzięczność do tego zupaka",  "Karpiński kraśnieje aż po czarne, zrośnięte brwi". Trochę jak ze scenariusza Czterech Pancernych.

zaloguj się by móc komentować

Shork @chlor 24 września 2017 00:07
24 września 2017 00:11

nie czytałem tego scenariusza

zaloguj się by móc komentować

chlor @Shork 24 września 2017 00:11
24 września 2017 00:18

Nie ma czego żałować. Tam np  jest tak: 'tępy ból w jądrach z tęsknoty za babami", ale chyba tylko w wersji ksiażkowej.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować